Posty

Królowa Śniegu - Prolog

Poniższy tekst nie będzie w żaden sposób kontynuowany. Jest on pierwowzorem Jary i zostaje opublikowany tylko z powodu jako takiej bytności swojego następcy. Data: 14 II 2018 Ogień trzaskał wesoło, jakby chciał wbić się w rytm granych pieśni. Przynajmniej takie wrażenie odnosili starcy, zbyt obciążeni wieloletnim życiem, by podrygiwać i śpiewać słowa dobrze znanych wszystkim pieśni. Zabawę pozostawili młodym. Wojom bez żon i z żonami, uroczym pannom z kwieciem we włosach i dzieciom, których śmiech niekiedy przedzierał się przez melodię lutni i chóralny śpiew mieszkańców. Starzy zaś przesiadywali przy ogniskach rozsianych po polanie wzdłuż rzeki Sieciernicy. Wspominali dawne czasy, boje oraz niewinne historie z lat minionych. Wśród nich byli też tacy, których bardziej interesowało otoczenie niż setne opowiadanie o tym samym. Patrzyli to w głąb lasu, rozpościerającego się za grodem, a to na ludzi wokół lub doglądali dzieci. Tym ostatnim zajmowała się Poczciwa Ingrid, jak ją cz

Rozdział I Noc Kupały

JARA Żerca mógłby postawić nogę na tę najmniej pewną deskę, wpaść do rzeki, spanikować i przynajmniej napić się nieco więcej wody niż zazwyczaj. Mógłby, ale oczywiście tego nie zrobi, bo mieszka w tej wsi dłużej od właściwie wszystkich i doskonale wie, jak chodzić po moście, by nie pocałować rzeki. Utonąć się w niej nie da, prędzej połamać lub co najmniej poobijać. Już to byłoby dobre. Dobrze, że nie słyszał teraz jej myśli. Był zbyt zajęty rozmową z Bedgostem, który przystąpił do niego zaraz po zakończeniu ceremonii. Wojownik ujął starca pod rękę i zaprowadził do ogniska i kręgu wojów przy nim, by jak najszybciej dołączył do ich rozmowy. Siedziała niedaleko, a że panny skończyły śpiewać, to mogła w końcu przysłuchać się tego, co nie było przeznaczone dla jej uszu. – Książę jest naszym sojusznikiem, bratem mlecznym Mirowoja, wojna jest ostatecznością – wyjaśniał po prędko Bedgost, pomagając kapłanowi usiąść. Zaraz siadł obok niego. – Przynajmniej tak twierdzi

U źródła, czyli na początku była mitologia...

W szkole, pewnie jak wielu z was, omawiałam mitologię grecką (rzymską miałam może na jednej lekcji – nikt nie poświęcał na nią zbyt wiele czasu – w końcu jest to zwyczajne kopiuj wklej) która wałkowana jest nie tylko, gdy aktualnym punktem w spisie lektur są wierzenia starożytnych greków, ale też przy okazji licznych lektur. Czy to  Króla Edypa  Sofoklesa,  Eneidy  Wergiliusza lub czytanej dla przyjemności serii Riordana. O ile w Polsce mitologia grecka ma swojego Parandowskiego, tak z mitologią nordycką (o słowiańskiej już nie wspominając) jest już ciężej. A przynajmniej było do 2017 roku, kiedy to dzięki Wydawnictwu Mag na naszym, rodzimym rynku pojawiła się kolejna książka Gaimana — tym razem będąca właśnie czymś, czego wierzenia wikingów u nas nie posiadały. A przynajmniej nie w wersji tak powszechnej i tak przyjaznej dla młodych i młodszych czytelników. Sam autor jest fanem północnych historii, co widać już po przeczytaniu kilku pierwszych stron. Pisze on o nich prosto, ale j